XV
Realizacja planu zajęła dość dużo czasu, lecz
rezultaty okazały się takie, jakich Sebastian oczekiwał. Stał w przejściu dla
służby ponad godzinę, czekając, aż siedzący przy stoliku strażnicy pójdą na
obchód. Wtedy podłożył dzban wina i dwa kubki, „pożyczone” z zamkowej kuchni.
Tak, jak przewidywał, po powrocie z obchodu strażnicy ochoczo wzięli się za
trunek. Wkrótce obydwaj spali. Tak wyglądała ta najłatwiejsza część planu.
Potrafił poruszać się niezauważony, wykorzystywał
każdy cień i każdą niszę, przystając i nasłuchując. W zamku panowała cisza. Po
ostatnim, dwunastym uderzeniu dzwonu, czuwali tylko strażnicy. Nie było łatwe
pozostać niezauważonym w obrębie zamku aż do tak późnej pory. Jednak trzy lata
polowań na potwory nauczyły Sebastiana ukrywać się, skradać i nie zwracać na
siebie uwagi. Wykorzystał to i teraz.