sobota, 1 sierpnia 2020

[RECENZJA] Anne Bishop - Filary Świata [Trylogia Tir Alainn - tom I] [fantasy]


Drogi między Tir Alainn a światem ludzi zamykają się, skazując klany Fae na unicestwienie. Fae podejrzewają, że stoją za tym wiccanfae - wiedźmy. Jedyną wskazówką wiodącą do rozwikłania tajemnicy jest wzmianka o Filarach Świata.
Tymczasem Ari, młoda wiedźma, wraz z nadejściem Letniego Księżyca spotyka jednego z Fae. To spotkanie splata jej los z losem Tir Alainn. Równocześnie w kraju zaczynają panoszyć się polujący na wiedźmy bezlitośni Inkwizytorzy, gotowi wyplenić ze świata całą magię. 

„Filary Świata” to pierwszy tom Trylogii Tir Alainn autorstwa Anne Bishop, znanej z oryginalnych powieści fantasy spod znaku dla dorosłych. Autorka z lekkością konstruuje swoje światy, choć żeby wczuć się w nie i w pełni zrozumieć rządzące nimi prawa, trzeba czytać uważnie. Pierwszy rozdział był dla mnie niemal zupełnie niezrozumiały, a potem, gdy stopniowo wdrażałam się w przedstawiony świat i wciągałam w fabułę, odniosłam wrażenie, że znalazłam się w zarazem uroczej jak i okrutnej baśni dla dorosłych.

Czytając tę książkę, dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam i chciałam dostać: magię, bajkowy świat Fae, pełen okrucieństwa świat ludzi, wciągającą historię i czarownicę w roli głównej bohaterki. Ari, bo o niej tu mowa, jest młodziutka, żyje sobie w chatce na uboczu, uprawia ogródek i rozmawia z małym ludem - niemal jak postacie z baśni czy filmów Disneya. Jej życie nie jest jednak tak kolorowe. Właściwie od początku było wiadomo, że prędzej czy później przyjdzie jej zmierzyć się z inkwizytorami. Czekałam na to starcie i śledziłam historię z zapartym tchem, bojąc się, jaki los zgotuje Ari Adolfo, słynny Młot na czarownice - bezwzględny i okrutny fanatyk, stworzony tak, by od początku go nienawidzić. Może powinien mieć choć jedną wyróżniającą się dobrą cechę?

Główny wątek rozgrywał się jednak między Tir Alainn, światem Fae, a światem ludzi. Sami Fae - niby istoty magiczne, a jednak nie różniące się zbytnio od ludzi. Było ich wielu, lecz każdego z bohaterów autorka wykreowała starannie, tworząc barwną i ciekawą gamę postaci. 

To była książka, od której nie mogłam się oderwać. Fabuła, świat, bohaterowie i fakt, że cały czas coś się działo, zdecydowanie przeważały nad irytującymi drobnostkami w stylu ciągłych nawiązań do seksu czy totalnie złego antagonisty. Mogę śmiało uznać tę powieść za jedno z najlepszych fantasy, jakie ostatnio czytałam i z niecierpliwością oczekuję na kolejny tom.

1 komentarz:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą książką, może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń