czwartek, 28 września 2023

Maciej Kaźmierczak - Skowyt (kryminał) [RECENZJA]

 


Warszawę nawiedzają kolejne śnieżyce, paraliżując miasto i zmieniając je w mroczną krainę śniegu. A ze śnieżycy wyłania się makabryczna rzeźba - zamarznięte zwłoki mężczyzny z wyłupionymi oczami, pozbawionego wnętrzności. Niedługo później na stacji metra zostaje znaleziona torba z ludzkimi wnętrznościami. Sprawę tę bada komisarz Robert Foks, podążając tropem mordercy wycinającego ofiarom wnętrzności oraz usiłując rozwikłać zagadkę makabrycznego skowytu, rozlegającego się w podwarszawskiej wsi. Równocześnie w Warszawie dochodzi do kolejnych dziwnych pobić przypadkowych, jak się zdaje, osób, za które odpowiada tajemnicza sekta. Tropem tym podąża prokurator Eliza Kowalczyk. Jednak kiedy staje się jasne, że sprawy Foksa i Kowalczyk łączą się, dwójka rywalów musi połączyć siły, by rozwikłać sprawę i powstrzymać okrutnego kolekcjonera ciał.


„Skowyt” to drugi tom serii kryminalnej z komisarzem Robertem Foksem w roli głównej. Choć pojawia się tutaj parę drobnych nawiązań do „Pomsty”, pierwszego tomu, książkę tę można czytać samodzielnie, mamy tutaj bowiem do czynienia z zupełnie nową sprawą. Jak mrocznie było w poprzednim tomie, tak mrocznie jest i tutaj. Sprawy, które prowadzą razem Foks i Kowalczyk, są bardzo, bardzo dziwne i naprawdę podziwiam tutaj wyobraźnię autora. Momentami wydawały mi się nawet zbyt zagmatwane i trzeba było naprawdę uważnie śledzić akcję, by połapać się o co tak naprawdę tam chodzi. Jest dużo wątków i dużo tropów. Mimo wszystko miałam wrażenie, że działania śledczych opierały się głównie na przeczuciach, i to takich nie do końca zrozumiałych dla czytelnika. Zdecydowanie za dużo było też zbiegów okoliczności.


Komisarz Robert Foks, tak jak i w pierwszym tomie, podchodził do sprawy z zaangażowaniem, nie wahając się działać po swojemu i naginać zasad. Zasadniczo nie jest to bohater, który łatwo da się polubić, ale zdecydowanie można kibicować mu jako śledczemu. W tym tomie poznajemy za to lepiej prokurator Elizę Kowalczyk, która ma swój rozbudowany wątek. Ciekawa kobieta. W pracy zgrywająca profesjonalistkę, po pracy… specyficzna. Sami zresztą zobaczycie.


Jedną ze zdecydowanie najmocniejszych stron kryminałów Macieja Kaźmierczaka jest klimat. Autor jak nic potrafi stworzyć opisy mrożących krew w żyłach scen czy miejsc. W „Skowycie” jednym z takich miejsc jest opuszczona ubojnia na obrzeżach podwarszawskiej wsi. Teraz sobie wyobraźcie: śnieżyca, drogi, gdzie nie dociera nawet pług śnieżny, obskurne, starzejące się budynki ubojni, a pośród nich rozlegający się upiorny skowyt. Właśnie w takie przyjemne miejsca zabiera nas autor.


Drugi tom serii trzyma poziom pierwszego. Dobrze się czyta, choć aby się we wszystkim połapać, trzeba uważnie śledzić akcję. Nie zostałam fanką komisarza Foksa, ale chętnie sięgnę po kolejny tom.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz