„Człowiek z dymu” to mroczna opowieść o traumie, winie i powracających demonach przeszłości. To historia Daniela Garviego, który jako dziecko był świadkiem porwania dokonanego przez seryjnego mordercę - doświadczenia, które na zawsze naznaczyło jego życie. Po latach, gdy jego ojciec ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, Dan wraca na rodzinną wyspę, by zrozumieć, co naprawdę się stało i czy koszmar z dzieciństwa rzeczywiście powrócił.
Choć sam pomysł na fabułę jest ciekawy i ma w sobie sporo potencjału, wykonanie okazało się nierówne. Historia rozwija się bardzo powoli, lektura momentami raczej nuży niż wciąga. Nastrój grozy i emocjonalnej introspekcji jest mocną stroną książki, ale wszystko dzieje się tak wolno, że łatwo stracić skupienie. Niektóre wątki są interesujące, szczególnie te związane z wydarzeniami sprzed lat, jednak ogólny rytm historii bywa męczący.
Styl autora wciąż potrafi budować klimat, lecz tutaj brakuje mu dynamiki. Zdarza się też, że dialogi i wewnętrzne monologi Dana są powtarzalne, co dodatkowo spowalnia narrację. Bohaterowie, choć zarysowani emocjonalnie, chwilami wydają się jednowymiarowi, a finał, zamiast ekscytować, sprawia raczej wrażenie nie do końca przemyślanego.
„Człowiek z dymu” to książka z kilkoma naprawdę dobrymi momentami i gęstą atmosferą, ale ogólnie pozostawia uczucie niedosytu. Dobra na spokojny wieczór, lecz nie jest to najbardziej wciągająca powieść autora.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz