Rok 2012. W podpoznańskim
miasteczku dochodzi do uprowadzenia syna miejscowego przedsiębiorcy. Porywacze
żądają okupu, a rodzinie zabraniają informować policję. Aby odzyskać syna, jego
ojciec gotów jest na powrót wkroczyć w niebezpieczny świat przestępczości i
nielegalnych interesów. Jednak policja również wpada na trop porwanego
chłopaka, a wszystko to dzięki młodej posterunkowej Anecie Nowak.
W tym samym czasie w miasteczku
znika młoda kobieta, pozostawiając małe dziecko. W sprawę angażuje się Aneta, postanawiając
na własną rękę dowiedzieć się, co stało się z zaginioną. Wkrótce odkrywa, iż
zaginięcie to nie było jedynym w ostatnim czasie, a obie prowadzone przez nią
sprawy łączą się ze sobą.
Książka „Jedyne wyjście” była
moim pierwszym zetknięciem z twórczością Ryszarda Ćwirleja. Autor znany jest
przede wszystkim z cyklu „Milicjanci z Poznania”, a „Jedyne wyjście” to jego
pierwszy kryminał rozgrywający się w czasach współczesnych i zarazem pierwszy
tom serii o Anecie Nowak. Już początek książki wciąga nas w mroczny świat
przestępczości, przykuwając uwagę i zapowiadając, że dalej zdecydowanie będzie
się coś działo.
Autor w dużej mierze skupił się
na opisach działania policji w małych miasteczkach. Przyznam jednak szczerze,
że jak dla mnie policjantów było tu zdecydowanie za dużo. Gubiłam się bowiem w
tym, kto jest kim, skąd i jaką pełni funkcję. Poza tym wszyscy zdawali mi się
do siebie bardzo podobni – taki sam styl wypowiadania się, podobne zachowania i
chyba wszyscy tam pili. Za to Aneta Nowak, główna bohaterka, postacią była
wyrazistą. Inteligentna i błyskotliwa, i jak się okazało, umiejąca poradzić
sobie w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Choć z początku czytało mi się
dosyć opornie ze względu na charakterystyczny styl autora i specyficzne sposoby
wypowiadania się bohaterów, to później przestałam o tym myśleć i dałam się
wciągnąć. Najbardziej wciągnął mnie wątek porwania Kamila Ziemnickiego, a
później wątek jego ojca. Właściwie to tu działo się najwięcej – zwroty akcji i
intrygi trzymały w napięciu. Za to wątek zaginionych kobiet zdawał mi się
trochę nijaki, zepchnięty na dalszy plan. Dużym plusem było natomiast
zaangażowanie się weń Anety.
Muszę przyznać, mimo
moich drobnych uwag, że autor stworzył porządną i przemyślaną powieść. Wszystko
tu jest naprawdę dopracowane, a akcja nie pozwala się nudzić. Nie jest to lekki
kryminał do przeczytania ot tak, bo podczas lektury trzeba się skupić, by się
nie pogubić, lecz za to mamy tu kawał dobrej i mrocznej historii.
Kryminały to nie mój gatunek :P
OdpowiedzUsuńZawsze doceniam, kiedy poboczni bohaterowie też są charakterystyczni. Wiem, że nie łatwo skupić się na wszystkim naraz.
OdpowiedzUsuńTo nie moja tematyka. Na pewno się sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńAutor nie zaskrobił sobie u mnie sympatii. Jego książki jakos mnie nie zaciekawiły nigdy na tyle, by dobrać do końca. Moja koleżanka, z którą prowadzę bloga,dostała jednak tę powieść do recenzji, więc być może kiedyś dam jeszcze szansę pisarzowi i ja od niej pożyczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Przyjechała do mnie ostatnio, ale bardzo mocno się zastanawiam czy jej komuś nie sprezentować, bo wcale nie jestem przekonana czy mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńNie przemawia do mnie ta powieść, ale mało kiedy kryminały mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńNie znam autora, ale to też nie zabardzo moje klimaty.
OdpowiedzUsuń