środa, 1 lipca 2020

[RECENZJA] Mary E. Pearson - Zdradzieckie serce [Kroniki Ocalałych - tom II] [fantasy]


Ciąg dalszy historii księżniczki, księcia i zabójcy… 

Lia i Rafe zostają jeńcami Komizara rządzącego królestwem Vendy. Mając niewielką szansę na samodzielną ucieczkę, oczekują na pomoc przyjaciół Rafe’a. Na jaw wychodzi jednak oszustwo Rafe’a, natomiast Kaden przestaje się już kryć ze swymi uczuciami do dziewczyny. Lią interesuje się również sam Komizar - ma wobec niej plany, których realizacja pomogłaby mu wzmocnić swą pozycję w królestwie. Lia natomiast usiłuje odnaleźć się w nowym położeniu, odkrywa też, że mieszkańcy Vendy nie są barbarzyńcami, za których ich uważała, lecz przede wszystkim udręczonymi ludźmi, którym jej obecność daje nową nadzieję na lepsze życie. 

Druga część „Kronik Ocalałych” została pożarta przeze mnie natychmiastowo. Po lekturze pierwszego tomu po tym, co dane nam było poznać na temat tego podobno niegościnnego i barbarzyńskiego królestwa Vendy zastanawiałam się, jak Lia sobie tam poradzi. A radziła sobie całkiem nieźle. Lia to bohaterka z naprawdę silnym charakterem, potrafiąca każdą sytuację obrócić na własną korzyść - przyjemnością jest czytać o tak zaradnych i sprytnych osobach. Zaintrygowała mnie postać Komizara - spodziewałam się, że będzie starszy, może też okrutniejszy. Okazał się „czarnym charakterem”, którego można polubić i myślę, że gdyby nie okoliczności, mógłby skończyć inaczej. Rafe podobał mi się tutaj mniej niż w pierwszej części. Gdyby nie wierne oddanie Kadena Komizarowi, to pewnie stanęłabym właśnie po stronie Kadena. 

Między głównym wątkiem przewija się także wątek Pauline i Gwyneth - miałam wrażenie, że wprowadzony trochę na siłę, żeby nie było, że te bohaterki gdzieś zniknęły. Niby coś robią, lecz z mojego punktu widzenia nie jest to nic istotnego, choć może skutki ich działań objawią się dopiero w kolejnej części. 

Opisy i miejsca w książce straciły swą bajkowość, tym razem autorka skupiła się na oddaniu rzeczywistości Vendy, co udało jej się dzięki wyprawom bohaterów w różne miejsca i kontaktom z miejscowymi. Akcja rozkręca się dopiero w drugiej połowie, co czyni pierwszą troszkę nudnawą, ale całość i tak wciąga, a książkę czyta się szybko. Niepokojące zakończenie i rodzące się po lekturze pytanie, czy między Morrighan i Dalbreck a Vendą szykuje się wojna zapowiadają, że kolejny tom będzie tylko lepszy. Już nie mogę się doczekać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz