sobota, 10 kwietnia 2021

Maciej Kaźmierczak - Martwy ptak (kryminał) [RECENZJA]





W Łodzi dochodzi do serii okrutnych morderstw. W każdym przypadku sprawca pozostawia po sobie charakterystyczny znak rozpoznawczy - martwego ptaka, a ofiarom obcina palce. Sprawę prowadzą komisarz Krzysztof Kyrcz i podkomisarz Kamila Szolc, lecz morderca nie pozostawia po sobie żadnych śladów i śledztwo zdaje się tkwić w martwym punkcie.

Równocześnie sprawą interesuje się młoda rysowniczka Laura Wójcik, zafascynowana śmiercią, zwłaszcza śmiercią ptaków, i jej wyobrażeniami. Okazuje się, iż jej rysunki w dziwny sposób przypominają portrety kolejnych ofiar mordercy. Uwaga, którą przyciągają, sprawia, że nie tylko ona zaczyna zastanawiać się, w jaki sposób zamieszana jest w sprawę okrutnych morderstw.

„Martwy ptak”, kryminał autorstwa Macieja Kaźmierczaka, zachęcił mnie intrygującym, ale i dość abstrakcyjnym opisem. Morderca wkładający w usta swych ofiar martwe ptaki? Po co? – zastanawiałam się i aby poznać odpowiedź na to pytanie, zabrałam się za lekturę natychmiast po otrzymaniu książki i z zapałem pochłaniałam kolejne strony. Zaczęło się standardowo od znalezienia ciała. Tutaj muszę przyznać, iż autor nie szczędzi czytelnikom makabrycznych i szczegółowych opisów, acz dla wrażliwszych osób nadmienię, że nie ma ich aż tak wiele.

Choć motyw ciekawy, z początku mnie nie porwało. Tuż po wyjściu na jaw pierwszej zbrodni poznajemy komisarza Kyrcza i podkomisarz Szolc. Niestety nie zdobyli oni ani odrobiny mojej sympatii. Byli oschli, jacyś tacy nijacy, nieszczególnie angażowali się w prowadzoną sprawę. Ponadto trudno mi było zrozumieć ich relację, która wydawała mi się jakaś taka wymuszona. Inaczej miała się sprawa z rysowniczką Laurą Wójcik, która została postawiona na pierwszym planie. Na początku stwierdziłam, że jest trochę szurnięta i nie zmieniłam zdania podczas lektury, ale dla mnie zdecydowanie była to najciekawsza z postaci i najlepiej mi się o niej czytało.

Niestety, co wpłynęło na moją ocenę książki, autor powielał schematy, takie jak problemy z alkoholem, trudne dzieciństwo czy nieprzychylni, wywołujący presję przełożeni. Nie będę wspominać, których bohaterów to dotyczyło, żeby nie spoilerować. Wątek kryminalny, choć ciekawy, stał tutaj na drugim planie. Przez dłuższy czas nie działo się w nim nic istotnego, a policjanci prowadzili tę sprawę jakby od niechcenia. Brakowało mi jakiegoś zwrotu akcji gdzieś w środku, czy innego momentu wbijającego w fotel. Niektóre fragmenty wydawały mi się też niezbyt wiarygodne, jak choćby notatka prasowa dotycząca pierwszego morderstwa. Jak dla mnie brzmiała ona dość nieprofesjonalnie, poza tym wydaje mi się, że policja raczej tak od razu nie podaje do wiadomości publicznej tylu szczegółów (a przynajmniej tak wynika z innych przeczytanych przeze mnie kryminałów).

Ale były oczywiście i dobre momenty. Każde morderstwo było na swój sposób oryginalne i różniło się od pozostałych i ciekawiło mnie. O Laurze i dziennikarce Julii dobrze się czytało. Podobało mi się też zakończenie. Choć dziwne, było też mocne, spektakularne i niejednoznaczne. Ogólnie mówiąc, książka mnie wciągnęła. Z jednej strony był to dość mroczny kryminał, a z drugiej nie brakowało tu elementów obyczajowych. Książka dobrze napisana, wciągająca, ale nie porywająca.

Wydawnictwo Muza
Premiera 14.04.2021

Polecam Waszej uwadze również mojego instagrama: @bookowa_dama

1 komentarz:

  1. Brzmi nieźle, chociaż ja raczej za takimi mrocznymi kryminałami i mocnymi opisami nie przepadam ;)

    OdpowiedzUsuń