Witam wszystkich w tę dość chłodną i śnieżną sobotę :)
Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem przeczytania trylogii ze zdjęcia i właśnie dziś ją skończyłam. Była dokładnie taka, jak się spodziewałam: lekka, trochę przesłodzona i bardzo dziewczyńska, ale w gruncie rzeczy całkiem fajna, idealna na rozluźnienie.
Jakby kogoś zainteresowało, to łapcie opis „Rywalek”, pierwszego tomu:
Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer. Dla Ameriki Eliminacje to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…
[źródło opisu: lubimyczytac.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz