sobota, 28 września 2019

Da’Unn – rozdział 2.

II

 

Idunn wsunęła palce w nieupięte włosy, obejmując głowę, jakby mogło jej to pomóc w pozbyciu się bólu. Całe szczęście, że dzisiejsze audiencje właśnie się zakończyły. Gdyby pojawiła się chociaż jeszcze jedna osoba, której spraw miałaby wysłuchiwać, to chyba uciekłaby z krzykiem. Choć starała się pomóc każdemu, kto się do niej zwracał, często nie umiała zaradzić nic konkretnego na nękające swych poddanych problemy. Wciąż wiedziała tak mało i tak mało doświadczenia życiowego posiadała, że gdyby nie obecna przy niej Wyższa Rada, młoda królowa nie podołałaby obowiązkom, które tak nagle na nią spadły. Jako jedyną córkę władcy Da'Unn, od dziecka przygotowywano ją do objęcia tronu, jednak nikt, a zwłaszcza ona sama, nie spodziewał się, że Idunn zostanie królową już w wieku siedemnastu lat!
Podwójne wrota skrzypnęły i wślizgnęła się przez nie jakaś ciemna postać. Królowa podniosła zmęczony wzrok, tylko po to, aby ujrzeć swą kuzynkę, zmierzającą ku niej niespiesznym krokiem. Alissa wyglądała idealnie w czarnej sukni wyszywanej srebrną nicią, z rozpuszczonymi włosami, w które wplecione miała połyskujące kryształki. Młoda, piękna i pełna lekkości. Idunn mogłaby patrzeć na nią jak w obrazek.
– Alissa. – Idunn zdobyła się na blady uśmiech.
– Moja droga Idunn – przywitała ją Alissa, podchodząc do stołu, przy którym wciąż siedziała królowa. Członkowie Rady już dawno opuścili salę audiencyjną, a Idunn nie miała nawet siły, aby podnieść się z miękkiego krzesła. – Wyglądasz na bardzo zmęczoną. – Czułym gestem dotknęła ramienia królowej, po czym przegarnęła jej włosy.
– Bo jestem zmęczona – odrzekła Idunn, oparłszy łokcie na blacie. – Mam dosyć. Jedyne, czego teraz pragnę, to położyć się do łóżka i nie wstawać przez kilka najbliższych dni.
Alissa przysiadła na krześle po prawicy królowej – miejscu, które zazwyczaj zajmował lord Sylvain.
– Idunn, zdecydowanie powinnaś odpocząć. Sprawy królewskie mogą poczekać, najważniejsze jest twoje zdrowie.
Królowa spojrzała na swoją kuzynkę, na kilka sekund zapatrzyła się w jej błyszczące niebieskie oczy. Troska, którą okazywała jej Alissa, wydawała się autentyczna. Zresztą Alissa zawsze była dla niej dobra, choć z własnej woli trzymała się na uboczu, odsunięta od królewskich spraw i nieco znudzona swym monotonnym dworskim życiem. Idunn chciałaby zrobić coś dla kuzynki, jej jedynej żyjącej krewnej, ale... nie miała nawet czasu, aby przyjść do niej i porozmawiać jak kobieta z kobietą, trochę poplotkować, wypić razem wino.
– Nie mogę spać, Alisso. – W jej głosie zabrzmiało przygnębienie. – Mimo iż jestem wiecznie zmęczona, przez pół nocy przewracam się z boku na bok na łóżku, a sen nie nadchodzi. Napary sporządzane przez naszego medyka przestały mi już pomagać.
Alissa, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć, niepewnie objęła kuzynkę i przytuliła ją do siebie. Idunn odwzajemniła uścisk, nieco zaskoczona niespodziewaną czułością z jej strony. Cieszyła się, że Alissa nie rzuca zbędnych słów, że nie próbuje jej pocieszać.
– Mogłabyś oderwać się od obowiązków – rzekła Alissa, wypuszczając Idunn z uścisku. Jej jasnoniebieskie oczy błyszczały jeszcze intensywniej. Idunn pomyślała, że dawno nie widziała, aby ktoś miał spojrzenie tak przejrzyste i szkliste zarazem. – Mogłybyśmy wybrać się gdzieś za miasto, na przykład na piknik. Tylko we dwójkę, na łonie natury, z dala od zamku i twoich królewskich spraw.
Idunn wyraźnie się ożywiła. Jej apatyczne spojrzenie zniknęło, zastąpione przez błysk radosnej nadziei.
– Alisso, wyrywając mnie z okowów mojego zamku, wyświadczyłabyś mi ogromną przysługę. Naprawdę byłabyś w stanie to zorganizować?
– Idunn, kochanie, wyrwanie cię z zamku to chyba najlepsza rzecz, jaką mogę dla ciebie zrobić, zważywszy na to, że nie pragniesz, abym pomagała ci w obowiązkach.
Królowa na chwilę zmarszczyła brwi.
– Zrzucam swoje obowiązki na tak wielu ludzi, a sama i tak ciągle jestem zapracowana. Nie chciałabym i ciebie w to wszystko mieszać, Alisso. Ty ciesz się młodością, spędzaj czas z Sharyenem i baw się.
Alissa zesztywniała, zaraz jednak przypomniała sobie, że nie powinna przy Idunn okazywać zbytniego zainteresowania jej obowiązkami, podczas gdy królowa rzuca takie słowa. Wkrótce sama przejmie jej stanowisko, a wtedy przekona się, jak to jest mieć na głowie całe królestwo. Tyle że w przeciwieństwie do Idunn, ona przez cały czas przyglądała się rządom jej ojca, zagłębiała historię królestw, interesowała się polityką i miała o wiele większe pojęcie na temat rządzenia.
– Mówisz jak stara kobieta, Idunn – skarciła ją łagodnie kuzynka. – Masz osiemnaście lat, a to, że jesteś królową, nie znaczy, że musisz rezygnować z wszelkich życiowych przyjemności. Wręcz przeciwnie, możesz robić co chcesz, możesz się bawić, bo przecież to ty tu rządzisz, to ty ustalasz zasady.
Idunn zamyśliła się na kilka chwil, opierając podbródek na splecionych dłoniach.
– Chyba masz rację. Staram się dogodzić wszystkim, ale zapominam o sobie. Wybierzmy się na ten piknik, Alisso. Choćby i jutro. Rzucę wszystko i zniknę razem z tobą nawet i na cały dzień.
Alissa uśmiechnęła się. Wystarczyło tylko kilka miłych słów, aby Idunn przypomniała sobie, jaka to z niej dobra przyjaciółka, i była gotowa pójść z nią nawet na koniec świata.
– Ja wszystko zorganizuję – dorzuciła, wstając. – Ty się niczym nie kłopocz. Powiem Wyższej Radzie, że robisz sobie dzień wolnego. Wyruszymy jutro przed południem, a teraz, bez względu na wszystko, idź do łóżka, Idunn. Może uda ci się zasnąć wiedząc, że jutro spędzisz dzień z dala od zamku i swoich królewskich spraw.
– Dziękuję, Alisso. – Idunn również wstała i objęła kuzynkę. Przytulały się przez chwilę, aż Alissa wyswobodziła się z jej ramion. Gdy odchodziła, na ułamek sekundy królowa dostrzegła w jej oczach nieopisany chłód. A może jej się tylko wydawało? Może w tych pięknych błękitnych oczach, subtelnie podkreślonych na czarno, dostrzegła tylko własne odbicie. Musiała odpocząć. Zdecydowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz