sobota, 25 stycznia 2020

[RECENZJA] Bartosz Szczygielski - Krok trzeci [thriller psychologiczny]


Magda Bułhak, 38-letnia psychoterapeutka, wiedzie z pozoru idealne życie u boku troskliwego męża. Jednak za drzwiami ich pięknego mieszkania kryje się mrok, a jedna noc niszczy jej życiowy porządek. Magda nie pamięta, co się wtedy wydarzyło. Zaniki pamięci, na które cierpi po tajemniczym wypadku sprzed kilku miesięcy, nie pozwalają jej na nowo poukładać swojej historii. Na dodatek pojawia się ona - piękna i tajemnicza przyjaciółka, która zdaje się wiedzieć o Magdzie więcej niż ona sama. Stopniowo odkrywane tajemnice i niedopowiedzenia sprawią, że Magda będzie musiała poukładać swoje życie na nowo i zmierzyć się z samą sobą.

Książka ta zachęciła mnie już samym opisem oraz minimalistyczną, a równocześnie niepokojącą okładką. Również pierwsze zdanie sprawiło, że nabrałam chęci, by odkryć, jaka kryje się za nim historia, tak więc do książki zabierałam się z niemałym apetytem. Pierwszym, co zwróciło moją uwagę, była atmosfera pełna niejasności. Niejasności te powinny rozwiać się w trakcie lektury, lecz niestety nie otrzymałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które przychodziły mi do głowy w miarę zagłębiania się w historię. Niektóre rzeczy autor pozostawił zasadzie „domyśl się sam, czytelniku”, choć może to i dobrze, że nie podano nam wszystkiego na tacy.

Niektóre momenty wydawały mi się wręcz absurdalne lub nawet irracjonalne, były też sytuacje, które jak dla mnie nie wnosiły do książki zupełnie nic. Co również często rzucało mi się w oczy i nierzadko wywoływało uśmiech, to ciekawe, dość dziwne metafory i porównania, którymi książka jest wręcz naszpikowana. Pozwolę sobie zacytować: „Dźwięk krzesła odsuwanego po posadzce wyprostowałby włosy na głowie nawet Wodeckiemu” albo „Dłonie drgały jej tak, jakby ćwiczyła do konkursu chopinowskiego”. Nie wiem kompletnie, czemu miał służyć ten dziwny humor, który do narracji thrillera psychologicznego zupełnie mi nie pasował.

Jeżeli chodzi o główną bohaterkę, to nie mogłam przestać się zastanawiać, czy tak niesamowicie nieogarnięte kobiety naprawdę istnieją? Rozumiem, zaniki pamięci i te sprawy, ale ona nie wiedziała nawet, jakiego ma operatora sieci komórkowej! (spokojnie - to nie spojler!). Czasem jej współczułam, lecz przy większości sytuacji miałam ochotę po prostu ręce załamywać. Jedno trzeba jednak autorowi przyznać - naprawdę sprawnie potrafi poruszać się po meandrach kobiecej psychiki.

Gdy zostało mi kilkadziesiąt stron do końca, to już kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi. Nie dlatego, że jakaś niekumata jestem, ale dla mnie to był jakiś totalny chaos bez słowa wyjaśnienia. Po prostu wszystko wywróciło się do góry nogami i nie mogłam oderwać się od książki, nie dowiadując się, jak to wszystko zostanie rozwiązane. Choć z początku akcja rozwijała się powoli, książkę czytało się szybko. Fabuła, choć dość chaotyczna, jest wciągająca, a tych mniej wybrednych miłośników thrillerów psychologicznych książka powinna zadowolić.

Wydawnictwo W.A.B.
Premiera 29 stycznia 2020

13 komentarzy:

  1. Lubuję się w tym gatunku i po Twojej recenzji jestem przekonana, że muszę ją koniecznie dopisać do listy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam Thrillera psychologicznego, jednak ten sobie chyba odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za jakimikolwiek thrillerami...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakupiłam sobie tę książkę, teraz czekam na dostawę. Jestem ciekawa swojego odbioru tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Są to absolutnie moje klimaty i zaczęłam ją już czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. W książkach ponoć powinno się unikać epitetów i porównań. Myślę, że tych dziwnych w szczególności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie i jestem jej ciekawa od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twórczość Szczygielskiego jeszcze przede mną, ale z pewnością sie z nią zapoznam :)
    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę przyznać, że dla takich chwil uwielbiam czytać recenzje innych. Coś, co ciebie zniechęciło, mnie aż zachwyciło. Mam na myśli poczucie humoru autora, które jest, hmmm..., sama nie wiem, jak je określić. Z tym Wodeckim — ponownie, nie wiem, co napisać. Po prostu chyba sama muszę ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Po Twojej recenzji sama nie wiem, czy sięgnąć po tę książkę, czy odpuścić... Na razie mam chyba jednaka za duży stos hańby, więc wolę się na nim skupić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię gdy w książkach na początku są lekkie niejasności coś co wzmaga ciekawość ale także lubię jak później się to wyjaśnia. Nie mam tej książki w planach

    OdpowiedzUsuń