XXI
W mieście panował gwar. Ludzie, ubrani w swoje
najlepsze stroje, przemierzali udekorowane kwiatami i wstążkami ulice,
przystawali przy straganach, aby kupić jakieś przekąski, a potem tłumnie
udawali się na zewnętrzny dziedziniec przed zamkiem, gdzie mieli oczekiwać, aż
nowa królowa wyjdzie ich pozdrowić. Choć wszyscy usiłowali cieszyć się z
koronacji, na większości twarzach malowało się zamyślenie, zaduma, a nawet
smutek. W końcu koronacja Alissy była następstwem utraty ukochanej przez
wszystkich Idunn. Wielu nie wierzyło w śmierć młodej królowej. Nie odnaleziono
jej ciała, więc to, że nie żyje, było tylko opinią Wyższej Rady, która za
wszelką cenę starała się przestrzegać Kodeksu i uniknąć niepokojów wywołanych
brakiem władcy.
Tymczasem królowa Idunn i łowca Sebastian wmieszali
się w zmierzający do zamku tłum. Idunn, ukrywająca twarz pod szerokim kapturem
peleryny, kurczowo ściskała dłoń Sebastiana, lawirującego między ludźmi.
Jeszcze nigdy nie była otoczona tyloma osobami, nieznajomymi, którzy ocierali
się o nią i poszturchiwali, choć przeważnie odsuwali się, pozwalając im
przejść. Gdy jako królowa pokazywała się w mieście, straże wokół niej zawsze
wytyczały drogę i nie pozwalały zanadto zbliżać się tłumowi. Teraz, gdyby nie
Sebastian, Idunn nie umiałaby poradzić sobie z dotarciem do zamku.
– Wszystko w porządku? – spytał chłopak, gdy wreszcie
się z nim zrównała.
– Tak. – Uśmiechnęła się niepewnie. – Ale ten tłum...
Oni wszyscy idą na koronację Alissy. A przed rokiem szli tak na... – na jej
koronację – na koronację Idunn.
– Popatrz na ich twarze. – Sebastian uniósł dłoń i
zatoczył nią małe koło. – Radość większości ludzi jest raczej wymuszona. Oni
tęsknią za... za Idunn. Alissa może i jest lubiana, ale Alissa to nie Idunn.
Nie ty – dodał cicho.
Idunn nie odpowiedziała już nic. Zastanawiała się, czy
mimo swojej mrocznej natury i ciemnych mocy Alissa potrafiłaby być dobrą
królową. Z pewnością cechowała ją potrzebna władcom stanowczość, potrafiła
także szybko się uczyć i miała dobry kontakt z ludźmi, do czego jednak
zaprowadziłby ją jej egoizm i chęć sprawowania najwyższej władzy? Jak długo
cieszyłaby się miłością poddanych, jeśli ludzie dowiedzieliby się, że ich
królowa widzi tylko czubek własnego nosa?
Na zewnętrznym dziedzińcu zebrał się niemały tłum, a
ludzie wciąż nadchodzili. Wejście do zamku odgradzał kordon strażników,
uzbrojonych w miecze przy pasie i długie, postawione na sztorc piki. Koronacja
miała rozpocząć się w południe, w zamkniętym gronie lordów, mieszkańców zamku i
wysokich dostojników. Z pewnością minie jeszcze jakiś czas, zanim Alissa pokaże
się poddanym jako nowa królowa.
– Jak wejdziemy? – spytała Idunn, wskazując
strażników. – Oni mają rozkaz nikogo nie wpuszczać, a ja nie mogę pokazać im
się teraz i tutaj.
– Znasz wejście od strony stajni, psiarni i
spichlerzy?
– Oczywiście. Ale będzie zamknięte, a ja nie mam
kluczy.
Sebastian wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Na szczęście Alissa miała klucze. – Dotknął kieszeni
bluzy, w której spoczywał pęk kluczy zabranych Alissie w noc uwolnienia Idunn.
Widząc pytające spojrzenie królowej, dodał: – To właśnie dzięki nim cię
uwolniłem i mogłem wraz z tobą opuścić zamek, przez nikogo niezauważony.
– Ukradłeś jej klucze? – zdumiała się, choć Sebastian
już jej o tym opowiadał. – Jesteś bardzo odważny, Sebastianie. Zapuszczać się w
nocy do komnat Alissy to nie lada wyczyn.
– Spała i nawet udało mi się jej nie obudzić.
Idunn nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Choć wewnątrz
aż ściskało ją z niepewności i obaw jak to wszystko się potoczy, to przy
Sebastianie, gdy szła przy nim i ściskała jego dłoń, czuła się pewniej.
Przy wschodniej części zamku, gdzie się kierowali,
zaczęli napotykać już tylko pojedynczych ludzi. Niezauważeni minęli mur i
weszli na plac przed stajniami.
Sebastian stanął przed kutymi żelaznymi wrotami i puścił dłoń
dziewczyny. Wymienili spojrzenia. Sebastian wyciągnął klucze. Już po chwili
wejście do zamku stanęło przed nimi otworem. Uśmiechnął się zachęcająco do
królowej i poszedł przodem, aby upewnić się, że w środku nie czeka na nich
żadna niespodzianka. W końcu skinął na Idunn. Przekroczywszy próg, dziewczynę
ogarnęło dziwne mrowienie. Zgięła się wpół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz