sobota, 22 lutego 2020

Da’Unn – rozdział 23.

XXIII

 

Alissa dumnie uniosła głowę. Wszyscy patrzyli tylko na nią.
– Alisso z rodu... – zaczął Najwyższy Kapłan, unosząc delikatną koronę. I nie dokończył.
W tym momencie podwójne wrota do sali tronowej stanęły otworem. Spojrzenia wszystkich zwróciły się w tamtą stronę.
Do środka wpadły dwie postacie. Kobieta i mężczyzna. Kobieta rozwiązała troczki swojej peleryny i jak gdyby nigdy nic rzuciła ją na podłogę, nie zwalniając kroku. Mężczyzna trzymał pod pachą coś czarnego. Coś znajomego. Coś, co należało tylko do niej, Alissy. Lustro Shedu.
Alissa poczuła, że robi jej się słabo.
Idunn. Idącą ku niej rozgniewaną kobietą była Idunn. Idunn, która powinna już nie żyć.

Wszyscy, których mijała Idunn, klękali jak jeden mąż. Na sali panowała cisza, mącona jedynie szelestem szat. Pobladły Najwyższy Kapłan ściskał w spoconych dłoniach koronę.
Idunn weszła na podwyższenie, stanęła obok tronu i nieruchomej Alissy i wbiła spojrzenie w Najwyższego Kapłana. Biedny staruszek, trzęsąc się, nałożył koronę na głowę prawowitej królowej. Zaraz potem również padł na kolana. Nikt nie wypowiedział ani słowa.
Spojrzenie królowej prześlizgnęło się po sali.
– Wstańcie wszyscy – poleciła Idunn. Gdy już to uczynili, skinęła głową swojemu czarnowłosemu towarzyszowi, temu, który przyniósł ze sobą lustro Shedu.
Alissa próbowała się skupić. Tylko w skupieniu była w stanie użyć swej magii we właściwy sposób. Jeszcze może zapanować nad sytuacją.
– To już jest koniec, Alisso – odezwał się czarnowłosy. Sebastian. Ten bezczelny łowca Sebastian.
Sebastian odkrył lustro, nie patrząc w nie. Powierzchnia zafalowała.
– Alissa praktykowała czarną magię – dodał, unosząc lustro, aby wszyscy widzieli mroczne oblicze i czerwone ślepia demona Shedu. Przez salę przeszedł pomruk zdumienia, niektórzy odwrócili wzrok. – Ale już nie będzie tego robić, prawda, Alisso? – Spojrzał jej prosto w oczy.
Równocześnie Sebastian cisnął lustrem o marmurową posadzkę. Część ludzi aż zadrżała. Kawałeczki drobnego szkła rozprysnęły się wokół, po czym zaczęły syczeć i falować. Z drobnych szkiełek podniosła się czarna mgła, która wirowała przez chwilę, zanim zniknęła.
W momencie rozbicia lustra wszystkie dolegliwości Idunn ustąpiły jak ręką odjął. A więc to była magia, tak jak podejrzewała. Królowa stanęła wyprostowana i silniejsza.
Alissa przyłożyła dłoń do czoła i niezwykle widowiskowo zemdlała. Gdzieś z boku wyskoczył Sharyen i w ostatniej chwili uratował swą partnerkę od uderzenia głową o krawędź tronu.
Przedstawienie zostało zakończone. Sebastian stanął obok przerażonego Sharyena, aby mieć oko na niego i Alissę.
Wciąż nikt nic nie mówił. Zebrani na sali popatrywali po sobie, wystraszeni i zdumieni.
Królowa Idunn, piękna i dostojna, mimo iż ubrana była w prostą sukienkę, a jej długie włosy swobodnie opadały na ramiona i plecy, nieupięte, jeszcze nigdy nie wyglądała tak królewsko. Uniosła podbródek i powiodła wzrokiem po stojących w pierwszym rzędzie członkach Wyższej Rady.
– Nie mogę mieć wam za złe, że uwierzyliście w moją śmierć. – Jej wyjątkowo donośny głos rozniósł się po sali. – Alissa i Sharyen z pewnością dostarczali wiarygodnych dowodów. – Uniosła lewą dłoń i szybkimi ruchami zaczęła odwijać bandaże. Nie spojrzała na wygojoną pozostałość po palcu serdecznym. Patrzyła prosto przed siebie, na blade twarze, na wbite w nią spojrzenia.
Przez salę przeszedł cichy pomruk.
Tymczasem Sebastian przemknął do rogu sali i porwał wazon ze świeżymi różami. Wyciągnął kwiaty, otrzepał z wody i odłożył na podłogę. Idunn przyglądała mu się z ciekawością, gdy podchodził do Sharyena, klęczącego przy tronie i trzymającego nieprzytomną Alissę. Jak gdyby nigdy nic, wylał wodę z wazonu prosto na głowę Alissy. Natychmiast się ocknęła.
Królowa skinęła na strażników. Dwaj z nich podeszli i odciągnęli Sharyena, a trzeci pomógł wstać Alissie. Mokre włosy przykleiły się do jej twarzy, woda spływała po odsłoniętych ramionach i dekolcie. Gniewne spojrzenie błękitnych oczu kobiety zdolne było niemalże zabijać.
– Chcesz coś powiedzieć, Alisso? – zwróciła się do niej Idunn.
– Nienawidzę cię! – syknęła, zaciskając zęby, i rzuciła się ku królowej. Dwaj strażnicy natychmiast pochwycili ją za ramiona i przytrzymali w miejscu.
– Szkoda. – Idunn podeszła do niej, wyciągnęła dłoń i odgarnęła jej mokre włosy. – Rodzina nie powinna się nienawidzić. Ja cię wciąż kocham, Alisso, jednak nie jestem w stanie ci wybaczyć.
– I tak nie potrzebuję twojego przebaczenia. – Popatrzyła Idunn prosto w oczy. – Powiedz od razu, że skazujesz mnie na śmierć, zamiast robić ze mnie pośmiewisko.
Idunn zwróciła się do zebranych na sali.
– Moja kuzynka, Alissa, i jej partner, Sharyen, członek Wyższej Rady, dopuścili się zdrady wobec królestwa i królowej, spiskując w celu przejęcia władzy w Da'Unn. Porwali mnie i uwięzili, zapewne po to, aby później mnie zabić. Sharyen mnie okaleczył – znów uniosła dłoń – i pozostawił mnie bez pomocy, bez jedzenia i picia, zamkniętą w zatęchłym lochu. Gdy wyjechał, Alissa nawet nie raczyła się tam pojawić. Jednak Sebastian – wskazała na stojącego z boku chłopaka – nasz dzielny łowca potworów, przejrzał spisek i zdołał mnie uwolnić nim zrobiło się za późno. To jemu zawdzięczam życie i to, że teraz znów mogę stać przed wami jako wasza królowa.
Sebastian uśmiechnął się delikatnie. Ciekawe, jak długo Idunn, królowa Idunn, będzie pamiętać o jego roli.
– Choć bardzo tego nie chcę, muszę ukarać Alissę i Sharyena – ciągnęła królowa. – Nie skażę was na śmierć. – Jej mordercze spojrzenie spoczęło najpierw na Sharyenie, potem na Alissie. – Alisso. Jutro napiszę list do króla Galmancji, z prośbą, aby przyjął cię na swoim dworze jako nową służącą. Za tydzień zostaniesz odeskortowana do galmancyjskiego zamku.
– Co?! – wykrzyknęła Alissa, szarpiąc się w uścisku strażników. – Czyś ty zgłupiała?! Chcesz zrobić ze mnie służącą i to na dodatek w Galmancji? Przecież mnie tam zabiją!
– Nie zabiją, jeśli ja tego zakażę – odparła Idunn ze spokojem.
Alissa splunęła jej pod nogi.
– Sharyenie. – Królowa zwróciła się do nadzwyczaj spokojnego chłopaka. Przez chwilę namyślała się, aż w końcu rzekła do trzymających go strażników: – Utnijcie mu palec.
Jeden z rosłych mężczyzn dobył sztyletu.
– Nie teraz! – warknęła Idunn. – I nie przy mnie.
– Wasza wysokość. – Sharyen osunął się na kolana. – Miej litość. Ja tylko robiłem to, co kazała mi Alissa.
– Każdy z nas został obdarzony rozumem i wolną wolą – odparła królowa. – Nikt nie kazał ci wykonywać poleceń Alissy. Okaleczyłeś mnie ty sam, a nie Alissa.
– Wasza wysokość, błagam... – Ton jego głosu przybrał płaczliwe tony.
– W przyszłym tygodniu zostaniesz odprowadzony do granicy z Sertonem. Dalej będziesz radził sobie sam. Jeśli kiedykolwiek ktoś znów zobaczy cię w Da'Unn, zostaniesz skazany na śmierć. To samo dotyczy Alissy.
– Jesteś okrutną i podłą suką – warknęła Alissa i zamaszystym gestem wytarła z czoła krople wody. – Skąd w ogóle wzięło się w tobie tyle brawury i okrucieństwa? Myślałam... myślałam, że jesteś słaba.
– Byłam. Teraz już wiem, że dobry władca nie powinien znać słowa „słabość”. Moja decyzja jest nieodwołalna. Na razie wtrąćcie ich do lochów. Osobno.
Idunn skinęła strażnikom, a ci natychmiast odciągnęli Alissę i Sharyena ku tylnemu wyjściu.
– Pożałujesz tego! – wrzasnęła Alissa. – Obiecuję, że się zemszczę!
– Ktoś chce coś dodać? – Idunn zwróciła się ku sali.
Lordowie, Wyższa Rada, zarządcy i inni zebrani milczeli. Nawet najmniejszy szelest nie zakłócił ciszy, która zapanowała po wyprowadzeniu Alissy i Sharyena.
Idunn poprawiła koronę, lekko spoczywającą na jej długich włosach, i ruszyła ku wyjściom na balkony, położone od strony zewnętrznego dziedzińca, tam gdzie zebrały się tłumy, gotowe powitać nową królową. Tylko Sebastian ośmielił się pójść za nią.
Gdy Idunn pojawiła się na balkonie, tłum momentalnie zamilkł. Milczenie trwało kilka nieznośnie długich chwil, a głośne wiwaty, które wybuchnęły zaraz potem, zagłuszyły ostatnie słowa, które Sebastian wypowiedział, zanim zdecydował się odejść.
– Zakochałem się w królowej – powiedział, patrząc w tył głowy Idunn. Odwrócił się i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz