19-letnia Ellie Power prowadzi na pozór normalne życie. Mieszka z opiekuńczą matką, i spotyka się z kochającym chłopakiem Mattem. Jednak w nocy Ellie staje się agresywną i nieprzewidywalną Siggy, która przejmuje kontrolę nad jej zachowaniem. Każdej nocy matka Ellie zamyka więc córkę na klucz, by zapewnić im obu bezpieczeństwo. Jednak pewnego ranka po przebudzeniu dziewczyna odkrywa, że zamek w drzwiach jej pokoju został wyłamany, na podłodze leżą brudne ubrania, a ona sama jest ranna i posiniaczona. Nie pamięta jednak, co wydarzyło się nocą, lecz na pewno wie jedno - stało się coś złego. Co więcej, wkrótce okazuje się, że jej chłopak Matt zaginął…
„W zamknięciu” to thriller psychologiczny, powieściowy debiut Kate Simants. Historia opowiedziana została z dwóch punktów widzenia - z jednej strony mamy do czynienia z pierwszoosobową narracją prowadzoną przez samą Ellie, z drugiej strony w narracji trzecioosobowej poznajemy sierżanta Bena Mae, który zajmuje się sprawą zaginięcia Matta. Całość przeplatana jest zapisami z rozmów przeprowadzanych w przeszłości między Ellie a zajmującym się jej przypadkiem doktorem Coxem, które z założenia miały pomóc czytelnikowi lepiej zrozumieć główną bohaterkę. Miałam jednak wrażenie, że te transkrypcje rozmów były jedynie niepotrzebnymi przerywnikami, gdyż zawarte w nich informacje przewijały się także w narracji.
Opis książki bardzo zachęcił mnie do lektury i początek także zapowiadał się obiecująco. Było charakterystyczne dla thrillerów psychologicznych napięcie, były nawarstwiające się pytania wymagające odpowiedzi, jednak później jakoś tak to wszystko zwolniło, fabuła się ciągnęła, a bohaterowie jakby snuli się z kąta w kąt. Sama Ellie, choć na początku wydawała mi się interesującą postacią, później stała się jakaś taka nijaka, spodziewałam się po niej czegoś więcej. Natomiast rodzinny wątek sierżanta Mae był zupełnie niepotrzebny, nie wnosił do fabuły kompletnie nic i tylko ją rozciągał, i mam wrażenie, że służył wyłącznie pokazaniu, że bohater ma jakieś życie poza pracą.
Na powrót ciekawie zaczęło się robić dopiero pod koniec, kiedy na jaw wyszły nowe tajemnice. Od razu książka mnie bardziej wciągnęła i czytało się z zapartym tchem. Zakończenie było interesujące i mogę rzec, że uratowało nudny środek, choć niektóre rzeczy okazały się dość przewidywalne. Jeszcze sprawa z Jodie, przyjaciółką Ellie, jakoś od samego początku do końca mi kulała, jakaś taka trochę naciągana mi się wydawała. Podsumowując, „W zamknięciu” to dobra książka - plus za styl, za pomysł i dopracowaną intrygę - ale z nóg nie zwala i w pamięć mi raczej nie zapadnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz