sobota, 26 października 2019

Da’Unn – rozdział 6.

VI

 

Lord Sylvain niespokojnie przechadzał się po komnacie obrad Wyższej Rady. Pozostał tam sam, gdyż członkowie Rady, z którymi wcześniej rozmawiał, zostali odesłani przez niego do wykonania pewnych specjalnych zadań. Sylvain każdemu z nich polecił albo zebrać jakieś informacje, albo sprawdzić jakieś miejsce, albo przyprowadzić do siebie wskazaną osobę. Może i pozostali okazali zdziwienie z powodu tych nietypowych poleceń, jednak nie zadawali żadnych pytań i bez sprzeciwu zgodzili się z Sylvainem, że jeśli chodzi o królową, muszą zrobić wszystko, aby dowiedzieć się, gdzie podziewa się ich władczyni.

Jako pierwszy wrócił lord Sharyen, najmłodszy z członków Wyższej Rady, nominowany przez samą królową, bez konsultacji z pozostałymi, jak to było w zwyczaju. Lord Sylvain nigdy nie zapytał królowej o powód powołania do Rady tego młodego chłopaka, gdyż nauczył się nie poddawać w wątpliwości decyzji swych monarchów. Im tylko doradzał, taka była jego rola. Jednak Sharyen okazał się całkiem przydatny. Posiadał wiele informacji o wydarzeniach z miasta, dzielił się z Radą dworskimi plotkami z życia ważnych osobistości i czasem sporządzał raporty z posiedzeń, jeśli Sylvain lub królowa tak postanowili.
Sharyen przyprowadził lady Alissę, kuzynkę królowej i chyba najbliższą jej osobę. Wczoraj lady Alissa spędziła z Idunn prawie cały dzień, więc może miała choć odrobinę pojęcia, gdzie od rana podziewa się królowa i dlaczego nikt nie może jej znaleźć.
Chłopak skinął Sylvainowi głową i stanął pod ścianą, zaplatając dłonie, natomiast Alissa weszła do komnaty lekkim krokiem, a tren jej czarnej sukni płynął za nią. Wyglądała dostojnie, ale też zbyt poważnie jak na swoje dwadzieścia dwa lata.
– Lady Alisso, dziękuję, że zechciałaś przyjść. – Sylvain ukłonił się młodej kobiecie. Jakby nie było, to przecież kuzynka królowej, jedyna osoba nosząca to samo nazwisko co ich władczyni. – Sam bym cię odwiedził, gdyby nie to, że jestem umówiony tutaj z pozostałymi członkami Rady.
– Drobiazg, lordzie Sylvainie.
Piękna twarz Alissy pozostała niewzruszona. Sylvain spodziewał się zobaczyć choć trochę zainteresowania sprawą, jednak Alissa jakby założyła na siebie maskę, nie okazując kompletnie żadnych emocji. Wydała mu się niezwykle chłodna.
– Sharyen powiedział, że martwicie się o królową. Mnie również zaniepokoiło jej zniknięcie.
Sylvain obszedł duży owalny stół, przy którym stało dwanaście krzeseł oraz jedno dodatkowe, na niewielkim podwyższeniu – miejsce królowej.
– Może zechcesz usiąść, pani? – Odsunął dla Alissy jedno z krzeseł i zaprosił ją gestem.
Dopiero teraz zauważył, że jej oblicze nieco się rozpogodziło, choć oczy pozostawały tak samo puste.
– Dziękuję, lordzie Sylvainie. Wolę jednak stać. Nie ukrywam, że po wczorajszej konnej przejażdżce czuję się nieco... obolała.
Więc i on też nie usiądzie.
Kątem oka Sylvain zauważył, jak stojący przy drzwiach Sharyen tłumi dłonią chichot. Doprawdy, dziwna z nich para.
– Och, rozumiem, pani. Z twoich wcześniejszych słów wnioskuję, że skoro jesteś zaniepokojona zniknięciem królowej, to zapewne nie wiesz nic o tym, gdzie mogła zapodziać się nasza droga władczyni?
– Sylvainie, gdybym tylko coś wiedziała, to nie omieszkałabym podzielić się tymi informacjami z Radą. Zapewniam jednak, że dołożę wszelkich starań, aby jak najszybciej odnaleźć królową.
Sylvain nie spuszczał wzroku z młodej kobiety. Miał pewność, że gdyby próbowała go okłamać, wyczułby to. Lata doświadczenia w pracy oraz lata spędzone na próbach zrozumienia kobiet nie poszły na marne i teraz przydawały się niemłodemu już mężczyźnie.
– Miło to słyszeć, pani – odparł uprzejmie i skinął głową. – Chciałbym jednak poznać twoją wersję wydarzeń z wczorajszego dnia. Po waszym powrocie z wycieczki rozmawiałem krótko z królową. Była trochę zmęczona, jednak poza tym... Lady Alisso, Idunn nie szczędziła dobrych słów, mówiąc o tobie i o tym, jak spędzałyście czas. Czyli wycieczka była udana?
Alissa ledwo zauważalnie uniosła brew. Na ułamek sekundy w jej oczach błysnęła iskra niezrozumienia.
– Idunn potrzebowała oderwania od obowiązków i odpoczynku na łonie natury, więc nie ma w tym nic dziwnego, że to właśnie ja postanowiłam zabrać ją na piknik. Bo wy, Wyższa Rada – wycelowała w Sylvaina palec – nie dajecie jej nawet chwili wytchnienia. Mam nadzieję, lordzie Sylvainie, że zauważasz czasem zmęczenie i przygnębienie naszej królowej. Ale mniejsza o to. – Nie czekała na odpowiedź. – Podróż konna trwała dość długo, a miejsce, które wybrałam, nie należy do łatwo dostępnych, więc to normalnie, że Idunn, odzwyczajona od jazdy konnej i w ogóle od większego wysiłku fizycznego, była po powrocie zmęczona. Mówiła, że boli ją głowa i chciałaby odpocząć, ale ból głowy to niestety dość częsta przypadłość Idunn, jakbyś tego również nie zauważył. Rozstałyśmy się w holu głównym i każda z nas poszła w swoją stronę. Później już nie widziałam się z Idunn, aż dziś dowiedziałam się, że zniknęła.
Sylvain przez chwilę analizował dość długi potok chaotycznych słów lady Alissy, a ona sama stała sztywno wyprostowana, machinalnie gładząc oparcie krzesła. Rozległo się pukanie do drzwi i cała trójka, z Sharyenem włącznie, odwróciła głowy w tamtą stronę.
Do sali obrad wszedł lord Averys, młodszy o dwa lata od Sylvaina, poważny mężczyzna o wyrazistych rysach twarzy, nieco już łysiejący. Małymi oczkami spojrzał na Alissę.
– Lady Alisso. – Ukłonił jej się sztywno.
– Witaj, lordzie Averysie – odparła, nawet nie ukrywając swej niechęci do Averysa.
Zaraz za Averysem do komnaty wślizgnęła się kobieta w szarej sukni. Pokojówka królowej, którą Sylvain nakazał do siebie sprowadzić. Po grzecznym przywitaniu się z obecnymi w komnacie, spuściła wzrok i zaczęła zacierać ręce.
– Dziękuję, Aveysie. – Sylvain skinął mu głową, a do pokojówki zwrócił się z pytaniem: – Jesteś Shania, prawda?
– Tak, panie.
– Powiedz mi, Shaniu, kiedy królowa wróciła wczoraj wieczorem do swoich komnat?
– Przed ośmioma uderzeniami dzwonu, panie. – Kobieta popatrzyła na niego swymi ciemnymi oczami, w których kryła się obawa.
– I co robiła?
– Mówiła mi, że źle się czuje, że boli ją głowa i pragnie się położyć. Prosiła mnie, abym dopilnowała, żeby nikt już jej nie odwiedzał. Odmówiła także kolacji i kąpieli, a gdy zapytałam, czy czegoś jeszcze potrzebuje, podziękowała i mnie odesłała. To wszystko, panie.
– Dziękuję, Shaniu – powiedział łagodnie Sylvain. Kobieta mówiła prawdę, co do tego nie miał wątpliwości. – Możesz odejść.
Shania odetchnęła z ulgą. Ukłoniła się zebranym w komnacie i wyszła, odprowadzana przez chłodne spojrzenie lady Alissy i łagodny wzrok Sylvaina. Wraz z Shanią wyszedł także lord Averys i w komnacie od razu zrobiło się przyjemniej. Nawet Alissa wyglądała na bardziej rozluźnioną.
Musiał przesłuchać jeszcze kilku ludzi. Wciąż nie przybliżył się do rozwiązania zagadki zniknięcia królowej. Minęło już południe i nikt w zamku nawet nie widział Idunn. To nie możliwe, aby tak po prostu zniknęła. Idunn nie miała w zwyczaju opuszczać zamku, nie powiadamiając o tym nikogo.
– Lady Alisso? – zwrócił się Sylvain do dziewczyny, na powrót przywołując ją do rzeczywistości. Wyglądało bowiem na to, że Alissa błądziła myślami gdzieś daleko stąd. Drgnęła, gdy wymówił jej imię.
– Tak, lordzie Sylvainie?
– Słyszałem, że narzekasz na brak zajęć w zamku, jeśli wolno mi to tak określić. Miałabyś coś przeciwko, gdybym tymczasowo zlecił ci kilka zadań, przynajmniej do czasu, aż królowa do nas wróci?
Alissa wyraźnie się ożywiła. Zdobyła się nawet na uśmiech, co w jej przypadku było niezwykle rzadkie.
– Nie, nie miałabym nic przeciwko, jednak interesuje mnie, co to za zadania. – Wymieniła szybkie spojrzenie z Sharyenem, co oczywiście nie umknęło uwadze Sylvaina.
– Królowa miała na dziś zaplanowane spotkanie z przedstawicielami mieszczaństwa, którzy mają zjawić się u nas wraz z trzema uderzeniami dziennego dzwonu. Gdybyś tak mogła wysłuchać ich zamiast Idunn, to byłby przynajmniej jeden problem z głowy. Oczywiście będzie ci towarzyszyć dwóch członków Rady oraz Sharyen, jeśli tak sobie zażyczysz. Byłabyś w stanie to zrobić, pani?
Alissa zamyśliła się na chwilę, pocierając podbródek. Sylvain wiedział, że dziewczyna się zgodzi.
– Myślę, że tak – odparła w końcu. – Ale co mam im powiedzieć, gdy zamiast Idunn zobaczą mnie?
Teraz to Sylvain musiał się zastanowić.
– Może jeszcze nie warto niepokoić ludu zniknięciem naszej królowej. W końcu nie ma jej dopiero od kilku godzin. Naprawdę będziemy się martwić, gdy nie wróci do wieczora. Powiedz, że Idunn źle się czuje i wyznaczyła cię jako swoją zastępczynię. Ludzie cię lubią, lady Alisso, bo jesteś niezwykle atrakcyjna i często pokazujesz się w mieście.
– Dziękuję, lordzie Sylvainie. – Przyjęła jego komplement z rezerwą. – W takim razie postaram się nie zawieść twoich oczekiwań.
– Aha, lady Alisso – dorzucił Sylvain, gdy zauważył, że dziewczyna odwraca się do drzwi z zamiarem odejścia. Zatrzymała się w pół kroku. – Rozchmurz się nieco. – Uśmiechnął się. – Znajdziemy królową, nie musisz się o nią martwić.
Nie odpowiedziała. Skinęła tylko głową i wyszła, a Sharyen zaraz za nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz