IX
Łowca Sebastian, powróciwszy z lasu, specjalnie nie
wracał do domu, tylko dlatego, aby stanąć przed tą piękną i idealną Alissą
brudny i spocony. Kobieta zachowywała się tak,jakby to ona sprawowała władzę
nad wszystkimi i wszystkim dookoła. Łowcy nie mieli obowiązku słuchać jakiejś
wychowanej na dworze królewskim damulki, która nie miała nawet krzty pojęcia o
polowaniach czy poszukiwaniach zaginionych. Dopóki Idunn żyje, to Idunn jest
królową, nawet jeśli oficjalnie ogłoszono jej zaginięcie.
Szedł korytarzami, prowadzony przez jednego z
napotkanych po drodze strażników. Strażnicy ciągle się tu kręcili. Najwyraźniej
Wyższa Rada postanowiła zwiększyć parole. Czyżby obawiali się o swoje
bezpieczeństwo?
Sebastian nie znał tej części zamku, jednak wiedział z
opowieści, że tu znajdują się komnaty dalszych członków rodziny królewskiej. A
więc i Alissa tu mieszkała. Czyli strażnik prowadził ją właśnie do niej. W tym
momencie łowca jeszcze bardziej ucieszył się, że przyszedł w brudnych butach,
poharatanym ubraniu i z pajęczynami we włosach. Niech piękna Alissa wie, że las
to nie tylko drzewa i krzaki.
Zatrzymali się przed dwuskrzydłowymi wrotami i
strażnik załomotał w nie pięścią. Drzwi zostały otwarte, choć ze swojego
miejsca Sebastian nie mógł dostrzec, kto je otworzył. Liczyło się tylko to, że
właśnie został sam na sam z Alissą. No, może nie sam, bo w jednym kącie komnaty
stał strażnik, a w drugim służący.
Kuzynka królowej jak zwykle ubrana była na czarno. Jej
suknię zdobiły tylko wyszywane srebrną nicią kwiaty przy dekolcie i koronka.
Długie czarne włosy, podpięte z tyłu zdobioną klejnotami klamrą, swobodnie
opadały na plecy. Alissa była niewątpliwie piękną kobietą, jednak Sebastian
cenił w wyglądzie kobiet nie tylko urodę, ale także naturalność. Jeśli chodzi o
to drugie, faworytką łowcy wciąż pozostawała królowa Idunn, równie piękna jak
kuzynka, jednak przede wszystkim naturalna.
– Lady Alisso. – Na szczęście Sebastian w porę
przypomniał sobie o dobrych manierach i ukłonił się kobiecie.
Wstała zza stołu, jednak nie obeszła go, aby podejść
do łowcy. Ucieszył się w duchu, że dzieli ich bariera w postaci mebla, bo
wczoraj stała zbyt blisko, aż zaczęło go mdlić od jej kwiatowych perfum.
– O, to ty, Sebastianie. – Zlustrowała go od stóp do
głów i najwyraźniej nie spodobało jej się to, co zobaczyła. – Widzę, że bardzo
ci się spieszyło, aby zdać mi raport.
– Wybacz mi mój niedbały wygląd, pani, jednak nie
miałem czasu wpaść do domu.
– Czyżby jakieś ważne wieści przywiodły cię do mnie
tak szybko?
Przed kilka chwil stali i patrzyli sobie w oczy, choć
według niego był to bardziej pojedynek na spojrzenia. Błękitne oczy Alissy
błyszczały. Nie potrafiła długo skupiać wzroku na swoim rozmówcy. Zaraz zaczęła
rozglądać się gdzieś po komnacie.
– Niestety nie, pani. Rozmawialiśmy z rozbójnikami,
sakiewkę chętnie przyjęli i byli nawet dość uprzejmi, jednak twierdzą, że nie
wiedzą nic o zaginięciu królowej. Wykazali nawet wielkie zdumienie, gdy
opowiedziałem, z jaką sprawą przychodzę.
Alissa spuściła głowę.
– Hmm... – mruknęła. – To nie dobrze. Tyle już
zrobiliśmy, a wciąż nie mamy nawet najmniejszego tropu, którym moglibyśmy
pójść.
Smutek w jej głosie wydawał się autentyczny, jednak
Sebastian nie mógł pozbyć się wrażenia, że Alissa cały czas gra kogoś, kim tak
naprawdę nie jest. Udaje troskliwą, zmartwioną losem swej kuzynki-królowej,
jednak tak naprawdę wcale nie obchodzi ją, co stało się z Idunn. Wiedział, że
tylko Idunn stoi na przeszkodzie, aby Alissa zasiadła na tronie Da'Unn, jeżeli
pozwoli jej na to Wyższa Rada. A z pewnością pozwoli. Alissa – nie licząc Idunn
– była przecież ostatnią z panującego od wielu pokoleń królewskiego rodu.
– Mogę jeszcze jakoś pomóc, pani? – zapytał Sebastian
tak na wszelki wypadek, choć wcale nie uśmiechała mu się dłuższa współpraca z
tą kobietą. Możliwe nawet, że to ona miała coś wspólnego ze zniknięciem
królowej. Wydawała się taka fałszywa. Że też nikt tego nie zauważał... Chociaż
może były to tylko jego, Sebastiana, osobiste odczucia. Może dobroć i troska
Alissy są autentyczne. Nie miał żadnych podstaw, aby oskarżać kuzynkę królowej
o spisek.
Alissa westchnęła. Dopiero teraz zauważył, że kobieta
wydawała się nieco znużona nie dającymi rezultatu poszukiwaniami. Mijał już
trzeci dzień od zaginięcia królowej, a oni wciąż stali w miejscu.
– Nie, Sebastianie – odparła spokojnym chłodnym
głosem. – Idź do domu, umyj się i odpocznij.
Umyj się, pomyślał, a to dobre, chyba tak zrobię.
Uśmiechnął się nawet delikatnie, na co Alissa zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc,
co go rozbawiło.
Ukłonił jej się i odwrócił. A może poszukam Idunn tuż pod twoim nosem,
Alisso?, myślał, wychodząc z komnaty. Jeżeli jego wcześniejsze podejrzenia mają
w sobie choć cień prawdy, to oznaczałoby, że sama Alissa jest zamieszana w
zniknięcie Idunn. Może więc czas lepiej przyjrzeć się poczynaniom tej kobiety?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz